Eh.... Ja to się zmieniam po kilka razy w roku, mówię wam ! Już samemu mi trudno zapamiętać, czy dana fryzurka pochodzi z zimy, wiosny a może jesieni? Bo już kiedyś mówiłem: przy shih tzu, to tak jakby mieć nowego psa co kilka miesięcy !
"Kompciu kompciu" i bandzioch z rozpędem biegnie do łazienki. Ale tutaj mamy zmiany. Już nie ma prysznica, jest tylko wanna. Z wejściem nie mamy żadnego problemu, z "namaczaniem" również, ale już mydlenie to małe wyzwanie wszak.... mydlenie psiak uznał za mało przyjemne. Fuczy, mruczy, wierci się zapamiętale, później zaczyna cicho popłakiwać i z dezaprobatą spoglądać na to, że nabieram kolejną porcje szamponu. Kolejno mamy płukanie, wyciskanie wody, lądowanie na ręcznikach i wielka bijatyka, bo bandzioszek daje upust swojemu niezadowoleniu. Szarpiemy się, warczymy, przepychamy aż będzie wystarczająco wysuszony. Następnie obowiązkowy bieg do kuchni po nagrodę. A później? Upragnione 30 minut szaleństw, ślizgania się na dywanach, przewracania siebie, zabawek i wszystkiego co stoi na drodze. Po wszystkim głęboki sen a rano piesio jest tak puszysty i pachnący, że nie sposób nie wpuścić go do łóżka....
Poznajcie "haske" - tak ma na imię, wiem, oryginalnie. Moja niby "kumpela" co to się w ogóle bawić nie potrafi. Młoda jeszcze jest, nie zna się na odpowiedniej psiej etykiecie, ale mam wrażenie, że im częściej ją odwiedzamy, tym ona bardziej niegrzeczna i niefajna dla mnie.... Będę musiał zabrać się za jej wychowanie, bo zdecydowanie za dużo biega a za mało leży :)
Wiecie, bo ja to mam dużo obowiązków. Trzeba ogarnąć teraz wszystko: sprawdzić czy w kuchni czasem nie spadły jakieś przysmaki, czy w sypialni łóżko jest odpowiednio miękkie, czy podłoga w łazience ciepła, czy dywan w salonie tak samo wygodny jak 30 minut temu. Jestem zabiegany i wręcz za dużo mam tych obowiązków ! Bo zobaczcie, przecież wszystko co robię, to bardzo ciężka praca:
Zobaczcie ! Tak wyglądałem jeszcze w lutym. Prawda, że kawał przystojniaka ze mnie. Byłem taki dumny, taki piękny i owłosiony..... Czy pancia już nigdy nie pozwoli mi zarosnąć?
Pancia zdecydowanie nie porzuciła swoich pomysłów odnośnie tworzenia dla mnie nowych fryzur. W tym roku już na początku marca zostałem dokładnie obciachany. Zamiar miała dobry, przecież miała być niby wiosna, ale wiecie co się stało? Wiosna nie przyszła :( O ja biedny, ale się wydygotałem na tym wstrętnym mrozie. No jak to może być, że jeszcze w kwietniu padał nam śnieg? Nie narzekam, śnieg lubię, ale wtedy kiedy moje ciepłe futerko okrywa wszystkie najważniejsze miejsca :) Tej "zimo-wiosny" niestety musiałem dbać o nie sam i wygrzewać się cierpliwie przed kaloryferem.
A ostrzyżony byłem tak:
Jej ! Mówię wam, rewolucja na całego. Wracamy po roku, wszyscy cali i zdrowi, ale się tyle działo, że sam nie wiem od czego zacząć. Muszę wypunktować, bo moja mała łepetynka nie ogarnia tej całej rewolucji:
- Przeprowadziliśmy się :) I mam teraz dla siebie aż dwa pokoje do rozrabiania, dodatkowo mogę również biegać w holu i kuchni, a jak pancia ma mnie dość, to ucieka sobie na antresolę a ja grzecznie czekam aż zejdzie żeby znowu z nią powariować. A tak poważnie, to ta cała przeprowadzka zajęła nam rok. Remontowałem, malowałem, bo oczywiście musiałem dopilnować wszystkiego, składałem meble, wnosiłem, przenosiłem, wyrzucałem i w ogóle wszystko robiłem JA :) Strasznie jestem tym zmęczony, a już w ogóle trochę pancia przesadziła, bo mieszkamy teraz na poddaszu i biegam codziennie po schodach, co co prawda nie jest złe dla mojej kondycji, no ale ale, przecież powinna mnie wnosić, prawda? No właśnie, tak myślałem, że wszyscy podzielą moje zdanie....
- Panci rodzice mają husky, koleżankę niby moją. Jaka to koleżanka co mnie bije? I przewraca? I niby, że się chce bawić, ale jak przyniesie kalosze panci taty i je przy mnie rozrywa, to co to za zabawa? Albo jak altankę zjadła, a później wszystkie rzeczy z tej altanki też? I oni sobie pewnie myślą, że to moja wina, a ja co? A ja niewinny, jak zawsze aniołek, grzeczniutki i wszystko naj naj. Deprawuje mnie ta dziewczyna, a przecież jej nie upomnę, bo to kobieta jest....
- Mamy nowy samochód, który idealnie nadaje się do brudzenia. Pancia idzie na zakupy a ja hop na siedzenie kierowcy, przednie łapy na kierownice, bo wiecie, przecież się trzeba prezentować, brodą smagam szyby i w ogóle jest super, bo mogę wszystko obserwować i pilnować czy pancia dobre zakupy dla mnie zrobiła. Nie wiem tylko dlaczego pancia tak nie lubi swojego samochodu, no ale może opowie kiedyś i wszystko stanie się jasne.
- Pracuje codziennie ciężko towarzysząc pewnej pani w jej obowiązkach domowych. To znaczy ja leżę, ona gotuje. Ona leży, ja leżę. Ona czyta, ja leżę, pisze, leżę, wychodzi - idę z nią :) Strasznie jestem zmęczony i zapracowany, ale wiecie, to ciężkie czasy, trzeba spełniać należycie swoje obowiązki i w ogóle sprawować się dobrze.
Uf..... To taki wielki skrót. Mamy zamiar wrócić tutaj na dobre. Pancia powiedziała, że poprzednia witryna ją denerwowało, bo jak przepadły nasze zdjęcia, to pancia nie była pewna czy i drugi raz nie przepadną, postanowiła więc wszystko przenieść i teraz tutaj jesteśmy bezpieczni bo pancia mówi, że blogger to dobre rozwiązanie pod bloga.
Niestety niektóre nasze wpisy i strony przepadły bezpowrotnie. Ale mamy zamiar kontynuować internetowe istnienie. Wasze komentarze pozostały, większość zdjęć również. Już niedługo pokaże wam moje mieszkanko no i będziemy się kąpać, strzyc, biegać i wiecie, to co wcześniej, tylko w trochę innym miejscu.
Niestety niektóre nasze wpisy i strony przepadły bezpowrotnie. Ale mamy zamiar kontynuować internetowe istnienie. Wasze komentarze pozostały, większość zdjęć również. Już niedługo pokaże wam moje mieszkanko no i będziemy się kąpać, strzyc, biegać i wiecie, to co wcześniej, tylko w trochę innym miejscu.
Tak się znowu zmęczyłem, że idę prosto do spania. Aaaaaaa, i wiecie, w łóżku czasami śpię. O właśnie tak: