Pechowy wrzesień
02:06:00Wrzesień 2011 był dla nas bardzo pechowym miesiącem.
Po powrocie z wczasów, dosłownie kilka dni później, zauważyliśmy, że nagle Bandzio stał się smutny i osowiały (hihi, nie z powodu tego, iż musi znowu siedzieć w domu). W nocy zbudziły mnie jego uporczywe wymioty i biegunka, które do rana nie dały się opanować. Już o godzinie 9tej byliśmy razem w lecznicy, gdzie Bandzio otrzymał środek przeciw wymiotny i antybiotyki. Podejrzewano iż jest to jakiś wirus - sprawa błaha i do szybkiego wyleczenia.
Niestety diagnoza nie była trafna. Kilka godzin później, kiedy wymioty wciąż nie ustawał, ponownie pojechaliśmy do weterynarza i po raz kolejny psiak został zbadany, tym razem pod kontem obecności ciała obcego w żołądku lub przewodzie pokarmowym. Badania ponownie nic nie wykazały, dostaliśmy kroplówkę i czekaliśmy na poprawę. I ponownie, zamiast tego, Bandzio czuł się coraz gorzej. Pojawiły się krwawe wymioty a psiak słaniał się na nogach.
W tej sytuacji nie było czasu na dłuższe zastanowienia: pojechaliśmy do kliniki w Bielsku... Tam wszystko potoczyło się już szybko: prześwietlenie, kroplówki, antybiotyki i diagnoza, że w przewodzie pokarmowym jest jednak ciało obce. Jedyną metodą na sprawdzenie co nim jest i w którym miejscu była.... operacja.
cdn...
3 komentarze
Biedaczek :( Ale widzę, że Bandzioszek to taki sam "odkurzacz" jak mój york - Lexus. Ciekawe co pochłonął... Mój, to już tyle rzeczy miał w paszczylce. Np. skarpetkę (taką śmierdzącą najlepiej), gumkę do mazania i do włosów, woreczek, papier prezentoey kawałek plastiku, rurkę do picia, włosy (swoje), smycz, obrożę, kartonowe pudełko na łbie... Oj mogłabym to ciągnąć :) Jakoś ze wszystkich przygód wyszedł cało, bez interwencji weterynarza (a kawałek plastkiu to wyżygał). Ja równierz śledzę Waszego bloga :) Przydały mi się porady, które tu zamieściliście gdy przywiozłam szczylka do domu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy i życzymy jak najmniiej takich przygód !
Kiedy ciąg dalszy ? ;)
OdpowiedzUsuńCiąg dalszy już jest :)
OdpowiedzUsuń